środa, 30 grudnia 2009

świeże spojrzenie na świat...

maluszki otworzyły oczy, zaczynaja poznawać swiat. Juz powoli widać, jakie będą ich charaktery...
słodycz wyziera z każdego ich rudo - srebrnego włoska...





niedziela, 27 grudnia 2009

w dobrych rękach...





  ... i pod dobrą łapą...                                                                           


... maluszki rosną sobie spokojnie...                                                          


M.                                                                                              

sobota, 26 grudnia 2009

pomyśleć....

 .... że taki oto rudy koci potwór:


wyrasta z takich malusich kruszynek....

 
 





czwartek, 24 grudnia 2009

Dwa Odcienie Rudego...




Małe rude siostrzyczki pojawiły się na pokładzie Coon of Magali pięć dni temu.
Jeszcze nie patrzą na świat swoim kocim okiem. Ich cały świat to mamusia - Holka, mleczko i bezpieczny koszyk..
Było trudno ale już chyba wychodzimy na prosta. Młode dzielnie rosną i systematycznie powieksza sie grono ich fanów.






Nabierajcie sił, malutkie, pod okiem swojej mamy. Świat na was czeka!

M.

wtorek, 17 listopada 2009

Dzień Czarnego Kota


Dziś Dzień Czarnego Kota. Dlatego wspomnę najpiękniejszego z czarnych, mrocznych, smolistych kotów - Borysa. To był kot wyjątkowy. Który wyraźnie zaznaczał swoją obecność głęboką czernią i cytrynowym spojrzeniem. Jeżeli nie było go widać, to wyraźnie można było go usłyszeć. Zawołany, biegł, całą drogę miaucząc donośnie. Był szefem kociego stada po odejściu ukraińskiej księżniczki, Furii. Przyjmował wszystkie kolejne koty, był dobrym szefem. Tym niewychodzącym, rasowym młodziakom przynosił upolowane ptaki i spokojnie patrzył, jak uczą się na nich prawdziwego, kociego życia. Mimo swojej wielkości i ciężkości był wspaniałym myśliwym. Uwielbiał spać, jeść, bawić się. Korzystał z życia...
To życie trwało zbyt krótko. Odszedł wtulony we mnie, w gabinecie weterynaryjnym. Przegrał z chorobą, której nie można było przewidzieć, uniknąć, ani wyleczyć. Jest gdzieś tam, w Kocim Raju. Spotkał swoją ukochaną Furię - Puśkę, razem polują na ptaki, bezpieczni i szczęśliwi.

Dziękuję Ci, Borysku, za te kilka lat wspólnego życia.



niedziela, 15 listopada 2009

jesiennie...


I pół roku zniknie lada moment za zakrętem... Pierwsze kocie dzieciaczki urodziły się, urosły, wyprowadziły się (z jednym wyjątkiem, ale o tym później), rozkochały w sobie nowe rodziny. Życie rodzinne, jak to zwykle bywa, obfitowało w wiele wydarzeń, tych radosnych i tych bardzo smutnych. Wiosna zamieniła się w lato, lato płynnie przeszło w jesień, jesień w październiku zaszokowała wszystkich kilkoma dniami najprawdziwszej zimy. Teraz trwa zimny, mokry i całkiem listopadowy listopad. Koty ofutrzyły się na zimę, emocje nieco przybladły, świat wyhamował. Chce mi się obserwować wszystko tak, jak robią to koty - bez zbędnej euforii. I jak one do mistrzostwa opanować sztukę rozkoszowania się snem.
W naszym kocim życiu względny spokój potrwa jeszcze ponad miesiąc. Potem trzeba będzie, mimo zimy, wyleźć z ciepłego, jesiennego łóżeczka i z odpowiednimi emocjami i euforią powitać nowych członków kociej rodziny. Pojawią się jeszcze przed świętami, w charakterze choinkowych prezentów. Kiedy szukałam jesienno - kociego zdjęcia do tego wpisu, przypomniałam sobie, że mam takie jedno. Jest na nim Hola i Rudy, jako półroczne dzieciaki. I to właśnie oni dostarczą nam małych, rudych, przedświątecznych podarunków.


M.

piątek, 10 lipca 2009

Stare przysłowie mówi...


...że dzieci i szklanek w domu nigdy za wiele. W moim przypadku powinno ono obejmować także koty. Najlepiej można to odczuć, gdy na miejscu chwilowo opuszczonym nagle materializuje się Borys - mój piękny czarny (były) koci facecik. Co ciekawe wygląda, jakby spał tam od kilku godzin. Zajęte są parapety, kanapa, łóżka, półki, stoły. Kota można spotkać smacznie śpiącego w kuchennym zlewie i w wannie. No i oczywiście na najbardziej przelotowych trasach w domu. Ale niedoścignione w zjawianiu się wszędzie są najmłodsze kociaczki. Właśnie skończyły sześć tygodni i z pieśnią na ustach zaczynają zdobywać świat. Póki co ten ich świat to dwa pokoje. Wiem dobrze, że niebawem sięgną po więcej...

 M.

środa, 8 lipca 2009

Trochę historii...


Kiedyś koty istniały sobie... Gdzieś tam. Miały swoje sprawy, "chodziły swoimi drogami". Tak je widziałam. Ale to było przed JEJ erą. Przed moją Puśką, Furią, Ukraińską Dziwką, jak pieszczotliwie nazywała Ją Siostra B. Puśka sprawiła, że koty zyskały dla mnie inny wymiar. Zaczęłam je inaczej widzieć. Tak wiele Jej opowiedziałam, tyle razy widziałam siebie w Jej oczach, że zapomniałam jak było przed nią. Myślałam, że tak będzie zawsze i straciłam czujność. A złe tylko na to czekało. Moja najpiękniejsza Furia odeszła na moich rękach. Jej oczy zgasły, a ja nic nie mogłam zrobić.
Całe moje dalsze życie z kotami powinno nosić Jej imię. Bo to Ona sprawiła, że stały się one dla mnie zupełnie wyjątkowymi istotami.


M.

poniedziałek, 6 lipca 2009

młodociana szarańcza...


 
 

 Dopiero co urodzone, całkiem niedawno, a już opanowują nasz dom. Zaczęły od sypialni. Pokonały z radością zasieki i rozprzestrzeniły się na wszelkie możliwe powierzchnie. Sięgam po kubek z wodą, a tu słodko mrucząca Amelka, szukam w nocy pod poduszką chusteczek - natrafiam na ząbki małego Amigo. Jedyne miejsce niedostępne to szafa, ale nie wiem jak długo.
Wyczekany miot A. Pierwszy w mojej hodowli...

malutki tygrys...