piątek, 10 lipca 2009

Stare przysłowie mówi...


...że dzieci i szklanek w domu nigdy za wiele. W moim przypadku powinno ono obejmować także koty. Najlepiej można to odczuć, gdy na miejscu chwilowo opuszczonym nagle materializuje się Borys - mój piękny czarny (były) koci facecik. Co ciekawe wygląda, jakby spał tam od kilku godzin. Zajęte są parapety, kanapa, łóżka, półki, stoły. Kota można spotkać smacznie śpiącego w kuchennym zlewie i w wannie. No i oczywiście na najbardziej przelotowych trasach w domu. Ale niedoścignione w zjawianiu się wszędzie są najmłodsze kociaczki. Właśnie skończyły sześć tygodni i z pieśnią na ustach zaczynają zdobywać świat. Póki co ten ich świat to dwa pokoje. Wiem dobrze, że niebawem sięgną po więcej...

 M.

środa, 8 lipca 2009

Trochę historii...


Kiedyś koty istniały sobie... Gdzieś tam. Miały swoje sprawy, "chodziły swoimi drogami". Tak je widziałam. Ale to było przed JEJ erą. Przed moją Puśką, Furią, Ukraińską Dziwką, jak pieszczotliwie nazywała Ją Siostra B. Puśka sprawiła, że koty zyskały dla mnie inny wymiar. Zaczęłam je inaczej widzieć. Tak wiele Jej opowiedziałam, tyle razy widziałam siebie w Jej oczach, że zapomniałam jak było przed nią. Myślałam, że tak będzie zawsze i straciłam czujność. A złe tylko na to czekało. Moja najpiękniejsza Furia odeszła na moich rękach. Jej oczy zgasły, a ja nic nie mogłam zrobić.
Całe moje dalsze życie z kotami powinno nosić Jej imię. Bo to Ona sprawiła, że stały się one dla mnie zupełnie wyjątkowymi istotami.


M.

poniedziałek, 6 lipca 2009

młodociana szarańcza...


 
 

 Dopiero co urodzone, całkiem niedawno, a już opanowują nasz dom. Zaczęły od sypialni. Pokonały z radością zasieki i rozprzestrzeniły się na wszelkie możliwe powierzchnie. Sięgam po kubek z wodą, a tu słodko mrucząca Amelka, szukam w nocy pod poduszką chusteczek - natrafiam na ząbki małego Amigo. Jedyne miejsce niedostępne to szafa, ale nie wiem jak długo.
Wyczekany miot A. Pierwszy w mojej hodowli...

malutki tygrys...